Olek pożegnał się dziś w TVN24, pomachał i wypłynął na ca 4 miesiące (jak zakłada) z NJ przez Atlantyk do Europy. Zastanawiam się, co nim kieruje i jak nazwać to, co robi. Siedemdziesięciolatek porywa się na samotne płynięcie kajakiem. Wariactwo, szaleństwo, potrzeba sławy, sprawdzenia się... Niby jest połączenie radiowe, satelitarne, ale tyle miesięcy na tak małej powierzchni, tylko siła mięśni, a naprzeciw żywioł oceanu. Na samą myśl umieram ze strachu. Może zanudzam, ale znam Olka i jego żonę i on wcześniej owszem był wyczynowcem (Bałtyk, Bajkał...) ale na twarzy raczej cichy, skromny, skryty, a teraz w jego oczach widzę coś z szaleństwa, takiego go nie znałam, czyżby siłą mediów, sławy