Spotkanie z premierem transmitowane było na żywo i nie sądzę, by coś wycinali (to dla Szarlotki). Z zapartym tchem oglądałam całość programu. I serce mi się kroiło, gdy patrzyłam na te biedne dzieci.
Moje refleksje są takie:
1). Nie każda rodzina mająca niepełnosprawne dziecko wymaga świadczeń w postaci obligatoryjnych świadczeń (są rodziny, w których jedna osoba zarabia na b. wysoki poziom życia, a mama może wybierać, czy chce czy nie chce pracować, bo stać ich na wynajęcie nawet dwóch opiekunek) Zwykły zasiłek rodzinny na dziecko uzależniony jest od dochodu, więc dlaczego ten nie miałby być.
2). Rozróżnienie wysokości zasiłku w zależności od potrzeb konkretnego dziecka (w naszym kraju nadużycie jest na każdym kroku - rodzic któremu nie bardzo chce się zapracować na własne dziecko, natychmiast wymyśli chorobę dziecka lub istniejącą wyolbrzymi, tylko by wyciągnąć pieniądze - to takie uwieszenie się na chorobie dziecka) - przepraszam osoby z poważnie chorymi dziećmi, ale chyba każdy spotkał się w życiu z takim stanem naciągania.
3). Wynagrodzenie w wysokości najniższej płacy dla matek z niepełnosprawnym dzieckiem (już wspomniałam, nie zawsze wymagającym stałej wyjątkowej opieki - bo dzieci te mogą chodzić do przedszkoli, specjalnych szkół, na warsztaty - w naszej miejscowości jest taka szkoła i warsztaty dla dzieci niepełnosprawnych i cała pomoc pefronu idzie dla nich) a co z matkami, które mając kilkoro dzieci zrezygnowały z pracy, by poświęcić swój czas na wychowanie dzieci, a ojciec niewiele zarabia, albo stracił pracę. Czy te dzieci nie chcą jeść?
Mamy na tym spotkaniu porównywały nasz zasiłek pielęgnacyjny z tym w Niemczech, Anglii, Norwegii. Za chwilę pojawią się w sejmie rodzice, którzy porównają zasiłek na dziecko, albo pracownicy, by porównać najniższą płacę, albo renciści, emeryci, by porównać najniższą emeryturę. I Tusk cierpliwie wysłuchiwał tego.
A nasze dziewczyny z wznową boją się, czy dostaną stopień znaczny i zasiłek pielęgnacyjny, które z systemu im się należą.
Jeszcze raz przepraszam Wszystkich borykających się z opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem.
Ale dla mnie ważniejsze by było zapewnienie bezpłatnej rehabilitacji (z dowozem na nią) bezpłatnych leków, bezpłatnej nauki zawodu, specjalnych przedszkoli i przygotowanego personelu do prowadzenia chorych dzieci, by odciążyć ich opiekunów, wsparcia w zakresie sprzętu ortopedycznego (a nie że co chwile zbiórki na ten cel) a nie obligatoryjne świadczenia, które będą prowokowały do nadużyć.
Sprawa w konkretnym przypadku wg. mnie powinna być rozstrzygana na poziomie MOP-su, który zna sytuacje swoich podopiecznych.