ja też wstałam godzinę temu (no, prawie) i w dalszym ciągu tego roku nie lubię... pierwszy raz mi się tak zdarza
i miałam taki piękny sen... o górach, wspinaczce, a dla mnie (bo też tam byłam, w grupie początkującej) o nadziei, budowaniu własnej siły, pokonywaniu barier, zaufaniu i wierze w ludzi... a te widoki... no i d*** - skończył się śmiercią głównego bohatera (nie moją. wyjątkowo.)