Smuci mnie, że za chwilę muszę wyjść w tę zawieruchę
a jak już będę w pomieszczeniu, to nie będzie wcale lepiej
Tyłki przymarzają do ławek w naszym kościele. Ślubny już od godziny łazi po chałupie i jęczy, że musi skompletować grubą odzież. Ulitowałam się i coś tam mu znalazłam