A mój mały szkot nie dotarł do celu, czyli do domu
Zadzwonił z lotniska w Glasgow wściekły, rozżalony i bezradny, bo mu nie chciało zeskanować kodu z biletu i zanim gdzieś pobiegł wymienić i wrócił, to już go na pokład nie wpuścili
Zły, bo niby nie jego wina, a obsługa go osyłałą od jednego do drugiego i... maila kazali do centrali pisać, i kasa (każdy grosz się liczy, jak się młody człowiek tylko z prac dorywczych utrzymuje), i jeszcze inksze powody
Jesssu, jak wrzeszczał do telefona
Dobrze, żeśmy Starszego złapali jeszcze w Polsce i odwołali z trasy do Berlina
Tak że smutno mi
Może da się coś na blabla...