Po raz pierwszy od lat nie poszłam wieczorem na cmentarz...kaszel nadal męczy i...Moi bracia po szpitalach...grób Rodziców sama umyłam...tak samo dzisiaj , postawiłam kwiaty, stroik, znicze.../ dwa lata temu kupiłam szklane białe znicze i teraz tylko wkłady kupuję /.Pamiętam gdy tylko były otwarte znicze to wieczorem rozbierając się trzeba było wszystko od stóp do pasa wkładać od razu do pralki..."czarne" od dymu...
Przy grobie była ze mną bratanica i bratanek...pod koniec mszy poszli do grobu dziadka a ja zostałam sama...
i wtedy uzmysłowiłam sobie, że jak dożyję następnych lat to już tak będzie...
Młodszy brat przyjedzie jutro...i jutro zapalę znicze na grobach znajomych...dalszej Rodziny...bo jutro jest Dzień Zaduszny...ważniejszy od dzisiaj...i zawsze w tym dniu odwiedzam groby...
Radwańską oglądałam już gotowa do wyjścia i czekając na bratanicę / msza na cmentarzu o 14:00/...nie mieliśmy "wici"...obejrzałam powtórkę...zwieńczenie całego turnieju...i satysfakcja...utarła nosa tym co JĄ już skreślili...