C.d. Ludzie żyją bez pośpiechu. Na pytanie do Marka ile zarabiają lekarze (w naszej grupie było ich ośmiu) odpowiedział średnio, bo tu ludzie nie chorują i rak też jest rzadko spotykany. Co jedzą? Dużo ryb, owoców morza, kukurydzy, ziemniaków (mają ponad 25 odmian jadalnych - z resztą pyry pochodzą z Peru, nie z Pyrlandii!!!) nabiał, owoce , kasze.... My jadaliśmy w większości w cywilizowanych restauracjach. Mięsa były różne, od lam, kurczaków, wieprzowiny do wołowiny; więc chyba mięso też jedzą. Mnie u nich najbardziej smakowała świnka morska (podana jako filet - dwa plasterki dobrze wysmażonego mięska) podane z piure ziemniaczanym w sosie pomarańczowym. Smaczne też były pstrągi (kolorek przypominał łososia) i kurczaki. Jedne i drugie karmione kukurydzą. W zagrodzie przydrożnej kosztowaliśmy ich ser i ziemniaki upieczone w gorącym torfie (tak jak u nas z ogniska). I te ziemniaki kazali jeść z gliną rozrobioną z wodą. Taka okrasa zamiast masła, czy majonezu. Dziecko (może ze 3 latka) też zajadało, a buzia, ręce były całe umorusane. Zero higieny. Byliśmy też w ich domu. Tylko duże wyrko, jedna izba. Gotują na zewnątrz na piecu z kamieni. Zero szaf, schowków. Wychodka niet, załatwiają się wprost na pole (bo to nawóz). Do prądu podłączeni w większości na czarno. Woda ze studni lub naturalnych zbiorników. A propos wychodków, to kolejni prezydenci w swoich kampaniach przedwyborczych obiecali wychodki i każdy z nich oferował inny kolor kibelka. Stoją więc sobie w zagrodach, zielone, niebieskie lub czerwone kibelki. Nie wiem, czy ich używają, ale wygląda zabawnie. Domy z kamienia lub cegły (którą sobie sami produkują) pozlepiane gliną. Zagroda i poletka zwykle ogrodzone kamieniami.
Hodują: kukurydzę, karczochy, bawełnę, szparagi, zboża, pomarańcze. A narzędzia, jak z epoki kamienia. Widzieliśmy pług, szpadel prymitywne, oparte na kamieniu, żniwa cepem. Nie chce się wierzyć, że obok w miastach normalna cywilizacja.
Trochę o gospodarce. Ca 25 % bezrobocia. Nie ma zasiłków. Ci co nie pracują, żyją z handlu, sprzedaży tego co zrobią. Ledwo wysiadaliśmy z autokaru, a już pojawiały się panie np. z czapkami. Żal mi ich było, więc zakupiłam tych czapek z 10.
Ludzie w Peru nie głodują, wyżywienia jest pod dostatkiem. Gospodarka opiera się na górnictwie (Ag, Zn, Au, Fe, Sn) rolnictwie, rybołówstwie, no i oczywiście na turystyce.
Drugi dzień naszej wyprawy to przejazd przez Pustynię Pacyficzną (ma długość 5 tys. km). Z jednej strony widok na góry z wulkanami (jeden nawet dymił) a z drugiej Pacyfik. Po drodze zwiedzanie rezerwatu na pustyni ze skamieniałościami sprzed tysięcy lat. Mieliśmy pojechać na peruwiańskie Galapagos zobaczyć lwy morskie, ale był sztorm i łodzie nie wypływały. Pozostały nad Pacyfikiem przepiękne plaże z mnóstwem ptactwa. No i rybka na obiad Paracas. No i muzeum w Ika z mumiami przedkolumbijskimi. Cały czas jechaliśmy autostradą (nie mylić z naszymi - jeden pas w każdą stronę, bez przegrody) Pan American, która ciągnie się od Alaski i ma przerwę w Kolumbii (jakieś względy polityczne).
Jutro, jak nadal znajdzie się choć jeden czytelnik, będzie dalszy ciąg. Dzięki za cierpliwość. Bo jak już się rozpiszę, to nie potrafię się streszczać.
![Undecided :-\](http://www.forum.amazonka.org.pl/Smileys/aaron/undecided.gif)