ToJka chyba się nie rozumiemy. Nie zaprzeczam, że pewne sprawy trzeba wychodzić i mieć dużo determinacji, uporu. Ale nie o tym mówiłyśmy. Agawa to napisała dokładniej, niż ja.
Nic tak nie hartuje ducha jak pokonanie słabości, przeciwności i na pewno takowe córcia ma, skoro nie chce chodzić na wf. Zresztą nie ona jedna. To już prawdziwa plaga. A co mają powiedzieć, ci z dębowym uchem, czy ich też się zwolni z lekcji muzyki, albo nogi plastyczno- techniczne. Potem przesunie się na matematykę (bo po co, jak jest komp!) itd.
Mam w rodzinie przykład, gdzie dziewczyna była zwolniona z w-fu, w dużej mierze za sprawą rodziców, bo podobno coś z sercem nie tak (męczyła się przy bieganiu) i do dziś tego żałuje