Wróciłam z basenu. Agawo, mam blisko (10 min z buta) i nie ma ani mrozu, ani wiatru, a woda była niezbyt zimna. Z sauny po basenie nie korzystam, ale biczuję się pod silnym, gorącym prysznicem dość długo. Nie spieszę się z suszeniem, wszelakie kremy, balsamy nakładam i gdy wychodzę, jestem już w równowadze termicznej z otoczeniem
Uwielbiam wrócić z basenu (iść nie zawsze mi się chce
)
Czuję się już dobrze. Od poniedziałku do czwartku trzymało mnie, piątek, to już przełom i zdrowienie