Aniu, to jest takie durne fandzolenie lekarzy
,którzy nie zwracają uwagi na to, że pacjent słucha i może być przerażony. Zwłaszcza pacjent onkologiczny. Pamiętam, jak poszłam pierwszy raz do swojej ginki, na usg dopochwowe. Dodam, że jest doświadczonym położnikiem i robi specjalizację onkologiczną. Jak zobaczyła moje endo wystraszyła się, jednocześnie mnie. Zauważyła pewnie to, bo potem już widziałam, że bardzo zwraca uwagę na to co mówi.
Na pewno jest tam coś niegroźnego, tylko te tumany nie uczyły się na studiach, jak rozmwawiać z pacjentem.